Pamiętam dzień, kiedy pojechałam po Melrose. Wiozłam ją do domu i nie mogłam doczekać się chwili, kiedy wyjmę ją z pudełka. To była jedna z nielicznych lalek, która przyjechała do mieszkania zapudełkowana, bo zazwyczaj otwieram kartonik już w podróży :)))
Mel jest moją jedyną, większą lalką. Większą od Barbie. Pewnie jej z tego powodu przykro, ale tak jakoś wyszło...
Jest niezwykła, ale to pewnie wiecie, bo albo już taką macie, albo oglądaliście na zdjęciach w sieci.
Zaniedbałam ją ostatnio i bardzo mnie to martwiło, bo nie miałam na nią pomysłu...
Aż do wczoraj.
Wczoraj pojechaliśmy do Havířova
w Czechach wiedziona instynktem "lalkowym" :)))
Półki uginające się od zabawek najróżniejszych maści, ogrom lalkowego dobra, w tym również i Barbioszek. Nie znalazłam jednak żadnej panny, która by mnie przekonała do zakupu, ale...
przeglądając dodatki znalazłam TO pudełko!
Nie mogłam uwierzyć, że w zwykłym sklepie można nabyć takie cudo!