Jak się okazało, panna Brooklyn nie zawsze chce być w centrum zainteresowania. Myślałam tak, bo suknia, makijaż i cały ten blichtr, który jej towarzyszył w pudełku tak mi zasugerował. Jednak nie...
Kiedy dziewczyna miała wolny czas, założyła sportowe, wygodne ubranko, tenisówki, zabrała plecak i wyruszyła na zwiedzanie Cieszyna.
Kiedy zamykała drzwi podbiegła do niej suczka Dakota i zamerdała ogonem. Nie mogło być inaczaj, sunia poszła razem z nią.
Zupełnie niepotrzebnie bałam się, że Brooklyn może zabłądzić.
Przekonałam ją jednak, że pójdziemy razem z nią i pokażemy jej okolicę.