środa, 1 czerwca 2022

W niebieskim mi do twarzy...

Lubię niebieski kolor. Lubię i już. Czy to źle, że chcę, aby moje dziewczyny polubiły go, tak jak ja? 

Fason kiecki, który znalazłam w sieci, idealnie pasował do wiotkiego, ładnego materiału, który plątał się w zakamarkach szuflady...  był właśnie w niebieskim kolorze :-)

Istnieje tyle odcieni niebieskiego, że głowa mała. Nawet wszystkich nazw nie staram się spamiętać. 

Tkanina jest ciekawa. Choć delikatna, to strukturalnie uwypuklona, jakby minimalnie marszczona, pokryta nadrukiem jasnobłękitnych ciapek, niezbyt udanie imitujących kwiatuszki. Moim zdaniem idealne dla blondynki wielkości 1/4.

Panna Little Owl nie miała żadnych oporów, aby ją założyć. Jej mina wprawdzie nie wyrażała radości (nigdy tego nie czyni), ale poczułam, że sukieneczka bardzo jej spasowała. 

 

Fason bardzo prosty. Uwielbiam takie! W oryginale zwyczajny prostokąt, który w górnych dwóch rogach ma przyszyte ramiączka. Ubranko zakłada się od przodu na jedno ramię, prowadzone do tyłu otacza ciało dziewczyny i wtedy drugie ramiączko zakłada się na drugie ramię. Również z przodu. Prosto i ładnie (moim zdaniem).

Do tego paseczek i suknia na upalne dni gotowa! Można delikatnie zaokrąglić dolne rogi prostokątnego wykroju i wtedy mamy krój ciekawszy i bardziej romantyczny. 


 

Niedziela. Wczesny ranek. Słonecznie i... okropnie zimno! Pięć stopni w skali Celsjusza! Ale nowa kiecka zobowiązuje a panna i tak nie czuje chłodu :-) Pakuję więc tę moją Sówkę, zabezpieczam w kartonowym pudełku, wyściełanym sztucznym futerkiem... Oby tylko cała i zdrowa wróciła ze mną do domu!

 



A po czeskiej stronie Olzy...

...zadbane i zagospodarowane miejsce przygotowane pod łąkę kwiatową. 

Aby nie było niedomówień stoi sobie mała, informacyjna tabliczka :-) 

"Tu jest miejsce dla nas"

Każdy normalny człowiek wie, że to miejsce dla owadów.







 
Nakrycie głowy z dużym rondem powstało niedawno. Będąc ostatnio w SH wpadł mi w ręce trochę podniszczony, damski, letni kapelusz. Zabrałam go do domu, choć nie miałam pojęcia, jak go wykorzystać i czy dam radę coś z niego wykrzesać. 
Poprułam go i metodą prób i błędów udało mi się uformować z niego i "uszyć" kapelusz dla lalki :-)
 









Urocza z niej panna, mimo szczupłości...

No, ale coś za coś, pięknie siada, zakładając nogę na nogę. Potrafi nawet usiąść na piętach i przytulić kolana do piersi, czego zazdroszczą jej inne, artykułowane panny...

Cóż, zdjęć niemało, ale się sporo nałaziłam, naklękałam i przeszłam sporo kilometrów, aby je zrobić, więc musicie wybaczyć :)))

Poza tym mam nadzieję, że choć w małej części udało mi się pokazać na zdjęciach piękno i spokój majowego, niedzielnego poranka...

Spokoju Wam życzę Kochani i zdrówka!

I do następnego razu! 💗💛💚









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz