sobota, 5 września 2020

Brak...



Brak mi wokół nas prawdy, odwagi i honoru. Szczerości, uczciwości i oddania. 
Brak rzetelności i dotrzymywania słowa. Zawsze i za wszelką cenę. 
Brak nawyku punktualności i szacunku do drugiego człowieka. 
Brak podziwu i poszanowania do ziemi.
Po prostu mi brak...
  
Wymarzyłam więc sobie Indianina.
Odważnego, mężnego, który honor ceni ponad wszystko.  Opiekuńczego wobec swojej squaw.  
Rolę tę - bez castingu - objął mój Ken BMR.
Jego piękną towarzyszką została śliczna panna z ciemnymi, długimi włosami, która na co dzień jest mądrą i wykształconą panią inżynier :)))

Zdjęć - do licha i trochę, bo się postarałam :-)
Mężowi dziękuję za cierpliwość i wyrozumiałość, bo trochę to jednak trwało :)))
Zapraszam zatem do ich obejrzenia...













































Miłego weekendu
i wszystkiego dobrego w nowym tygodniu
życzy


29 komentarzy:

  1. Jesteś Artystką, zaparło mi dech !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Artystki wiele mi brakuje, ale z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że sesja Ci się spodobała, co mnie bardzo, bardzo ucieszyło, Selinko :)))

      Usuń
  2. Wspaniała sesja.:) Mnie najbardziej zachwyciły zdjęcia na skałach i przy wodopoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za wizytę na moim blogu i przejrzenie tych wszystkich "indiańskich" zdjęć :-)
      Pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
  3. Smutno zaczął się Twój post i przykro mi, że doświadczasz takich emocji...
    Za to sesja zdjęciowa niezwykła! Miałam wrażenie, że przeniosłam się w czasie i znalazłam się w prawdziwej indiańskiej krainie nieskażonej białą cywilizacją!
    Serdecznie pozdrawiam, Olu:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa, że zastanawiam się nad zmianami, które zachodzą... Wiele z nich mnie śmieszy, ale większość dziwi i smuci. Nie potrafię zrozumieć, że ludzie przestali siebie i siebie nawzajem szanować a najważniejsze stały się dla nich dobra materialne zdobywane bez umiaru i niszczenie po drodze wszystkiego, co ważne...
      A co do sesji, bardzo się cieszę, że przypadła Ci do gustu, Małgosiu ♥
      Miałam nadzieję, że właśnie tak będzie można ją odebrać :-)
      Ślę Ci serdeczności!

      Usuń
    2. To nie indywidualne emocje (fanaberie wrażliwego Człeka?), ale społeczne fakty, poparte statystykami. W tym kierunku zmierza dzisiejsze konsumpcyjne społeczeństwo, ale do nas należy pozytywny przekaz innych wzorców :-)

      Usuń
  4. Rozpusciłaś włosy "BiMbRowi"?! Super! :0) Jestem pod wrażeniem :0) dziękuję Twojemu Wodzu/Mężu za cierpliwość, opłacało się, bo sesja świetna :0)
    Wielki Wódz Indian "Trzy Pióra" ;0) no no i kto by pomyślał, że z hipstera wylezie taki mężczyzna ;0)
    A poważnie. Rozumiem Cię jak nikt i również nad tym, co się porobiło z ludźmi ubolewam. I muszę się przyznać, że przez to coraz częściej "uciekam" w świat dziewiarstwa, lalek i filmów... Byle z dala od otaczających nas, obłudnych ludzi :0( to przykre, bardzo przykre :0( ale przynajmniej nie muszę w "moim świecie" nosić maseczki ;0)))
    Pozdrawiam serdecznie Oleńko :0)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, trochę go zmieniłam, ale nie potrafiłam przyciemnić mu skóry, niestety...
      Musi być takim, jakim jest...może to potomek Białego i Indiańskiej dziewczyny...
      Faktycznie żałuję, że producent nie wypuścił na rynek Kena z ciemniejszą karnacją, bez potrzeby zmiany jego orientacji. Nie mam nic przeciwko zielonowłosemu Kenovi, ale nie ma on żadnej alternatywy, niestety...
      Dzięki Twojemu "uciekaniu" w świat dziewiarstwa i lalek my jedynie zyskujemy, oglądając efekty Twojej pracy, które są znakomite i nieprzeciętne, Moniko ♥
      Gorące pozdrowienia :-)

      Usuń
  5. Super sesja, Kenowi BMR bardzo pasuje rola indianina, prezentuje się naprawdę baaardzo dobrze, to rola dla niego :D Jak to dobrze, że można odetchnąć od ludzi w tak uspokajającej okolicy przy hobby, które nas uszczęśliwia :) Pozdrawiam gorąco !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Magdo i bardzo się cieszę, że tak uważasz :-)
      Masz też rację w sprawie uspokajającej okolicy. Nic tak dobrze nie działa na nerwy i stres, jak spacer (z lalkami) wśród drzew.
      Serdecznie pozdrawiam ♥

      Usuń
  6. Wspaniały z niego Indianin, choć trochę blady. ;) W dzieciństwie bardzo interesowała mnie kultura Indian północnoamerykańskich, nauczyłam się nawet ich mowy gestów. Choć dziś bardziej ciągnie mnie do Afryki, to indiańskie klimaty nadal lubię. Swoich modeli wyposażyłaś w śliczne ubrania i dodatki, wszystko z dbałością o szczegóły. Mnie też brakuje pozytywnych cech w ludziach, czasem ciężko jest mi odnaleźć się w rzeczywistości, ale lalkowe hobby mnie odstresowuje i poprawia humor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz słuszność, trzeba mieć hobby, które uspokaja i daje zapomnieć choć na chwilę o otaczającej nas rzeczywistości. Pewnie to przychodzi z wiekiem, ale świat staje się dla mnie coraz bardziej szary i smutny niż kiedyś, pomimo większych możliwości, którymi teraz dysponujemy...
      Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny na moim blogu i za miłe, pozostawione słowa komentarza :-)

      Usuń
  7. Sesja super. Natomiast ja bym jednak radziła uważać na takich, co honor cenią ponad wszystko, bo któregoś razu może się okazać, że cenią go ponad ludzkie życie. Na przykład moje czy Twoje, a bardzo niekoniecznie własne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc o uczciwości i honorze miałam na myśli przyzwoitość, której coraz więcej ludzi nie zna i nie rozumie. Ta z kolei kojarzy mi się jedynie z pozytywnymi cechami.
      Masz rację, pojęcie honoru może być rozumiane przez niektórych nieszablonowo a to może stać się niebezpieczne...
      Dzięki, Mangusto, że wpadłaś do mnie z wizytą i obejrzałaś indiańską sesję :-)
      Pozdrawiam Cię serdecznie :)))

      Usuń
  8. Niesamowita sesja! Aż przypomniały mi się czasy, kiedy moją najukochańszą lekturą było "Złoto Gór Czarnych" Szklarskich :). Prześlicznie przyodziałaś swoją indiańską parę, a ujęcia są tak klimatyczne, że aż mi się ciepło na sercu zrobiło. Nigdy bym nie sądziła, że koczkowy Ken tak wspaniale sprawdzi się w roli honorowego wojownika. Ujęcia z oszczepem i nad strumykiem po prostu zapierają dech w piersiach! Podziękowania dla Twojego Męża za cierpliwość, bo dzięki niej powstało coś naprawdę pięknego.
    Szkoda tylko, że tę sesję zainspirowały tak smutne refleksje, co nie znaczy, że się z nimi nie zgadzam, bo masz całkowitą rację. Na szczęście czasem można też trafić na ludzki jakby z innej bajki - dobrych, dbałych i opiekuńczych. I chcę wierzyć, że jednak przetrwają w tym niewesołym świecie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właśnie Ci ludzie, dobrzy, opiekuńczy, oddani, podtrzymują mnie na duchu i dodają energii i radości życia! Dzięki nim świat jest lepszy!
      A co do oceny sesji... swoim komentarzem bardzo mnie ucieszyłaś :)))
      Miło mi niezmiernie, że spodobały Ci się stroje i ujęcia. Muszę przyznać, że sporo mnie kosztowały wysiłku, bo dotarcie do strumienia okazało się trudniejsze, niż myślałam, ze względu na mokrą trawę, błoto i podwyższony stan wody.
      Bardzo dziękuję, że mnie odwiedziłaś, pozdrawiam Cię, Chiriann, serdecznie :-)

      Usuń
  9. Oleńko, sesja zapiera dech w piersi. Wspaniałe zdjęcia, widać że wymagały dużo pracy i cierpliwosci. Twoi Indianie wyglądają jak żżywi-wszystko takie dopracowane.
    Ubolewam, że niestety Twoje słowa z początku postu są takie prawdziwe. Smutno i mnie z tego powodu.
    Całuję, kochana i życzę wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko piszę o smutnych sprawach, bo blog uważam za odskocznię od codzienności. Cóż, jednak każdemu zdarza się wyjść poza ustalone ramy.
      Indianin powstawał przez dłuższy okres czasu a ubrania szyłam naprzemiennie, trochę dla niej, trochę dla niego. Brakło parę detali, którymi chciałam wzbogacić te postacie, ale pomysł tlił się zbyt długo i w końcu sesja musiała się odbyć :)))
      Sprawiłaś mi wielką przyjemność swoim komentarzem, ślę Ci gorące uściski 🤗🥰

      Usuń
  10. i właśnie za te wartości ceniłam sobie
    lektury Karola Maya, który na własnej
    skórze odczuł obecność ale i brak owych
    przymiotów w swym życiu - wręcz idealnym
    na intrygujący film :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. FOTOSTORY wielce nostalgiczną nam dziś
    zaproponowałaś - WIELKIE DZIĘKI, o OLU ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Olu szczęka mi całkowicie opadła już w niedzielę jak zobaczyłam Twój rewelacyjny wpis i do tej pory nie mogę jej znaleźć!
    CUDO <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Olu, dawno nie widziałam tak pięknej i magicznej sesji. Stroje tej pary zachwycają, a wszystkie dodatki i drobiazgi są po prostu obłędne.
    Jestem po prostu zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniała sesja. Ach to nasze majowskie postrzeganie Indian. Romantycznych, szlachetnych dzikusów nie skażonych cywilizacją białego człowieka. A to ludzie tacy sami jak my. Z takimi samymi wadami, z dużą skłonnością do alkoholu. Przepraszam, że rujnuję mit. Cudnych Indian zrobiłaś z tej pary. Nie mogę w tej odsłonie skumać, który to Ken. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Winnetou i jego squaw :-) Kilka dni temu oglądałam wystawę portretów Indian i niektóre Twoje zdjęcia (te z filtrami), wyglądają jak tamte obrazy i spokojnie mogłyby wśród nich zawisnąć.

    OdpowiedzUsuń
  16. Rewelacyjne zdjęcia:) Podobają mi się twoje zabawy filtrami.

    OdpowiedzUsuń
  17. Przepiękne stroje i niesamowite fotki :-) To prawda, na świecie jest wiele "braków", coraz więcej... Dobrze, że mamy swoje lalki - one czasem łagodzą niedosyt. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wspaniały Indianin i piękna Indianka. Wyszła cudowna sesja zdjęciowa :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepiękne zdjęcia (!!!!!) i szczere, mądre obserwacje.
    Nasz świat się stacza, ale póki to widzimy i mamy odwagę o tym mówić - nic nie jest stracone.

    OdpowiedzUsuń