Mowa oczywiście o jesiennych liściach, których barwy niezmiennie mnie zachwycają o tej porze roku.
Ale to też zasługa słonka, bo bez niego nie byłoby tylu wspaniałych kolorów i złotej, polskiej jesieni :-)
Candy to śliczna, słodka, urocza dziewczyna. Jak sobie przypomnę, ile zjeździłam miast, km dróg i ile schodziłam sklepów, aby ją kupić, to sama się sobie dziwię.
Musiałam to zrobić, bo strasznie się na jej punkcie zakręciłam a ta akurat panna była - co prawda - do dostania w sieci, ale bałam się, że trafi mi się "zezowate szczęście", co wcale nie było taką rzadkością w przypadku tego modelu😕
Panna to Princess Candy Doll 2016 na ciałku mtm, pochodzącym od Neko. Bladość skóry tego wymagała.
Opowieść na ten temat jest umieszczona TUTAJ. Jeśli ma ktoś ochotę, to może poczytać ;-)
Dawno, dawno temu, kiedy byłam małą dziewczynką, nie było lalek takich, jak Barbie.
Pamiętam swoją lalkę, z papieru mache. Była na równi ładna, jak i budząca we mnie niepokój. Odklejona peruka ze sztywnych włosów, ułamany palec i w kilku miejscach odpadający lakier... Nie pamiętam, żebym to ja zrobiła...
Była duża, dość ładnie ubrana i właściwie moja jedyna...
Jedyna do czasu, kiedy dostałam lalkę szmacianą. Wypchaną trocinami z długimi, żółtymi jak żółtko, warkoczami. Od zawsze chciałam je rozczesać a kiedy wreszcie to zrobiłam, z rozczarowania nie mogłam spać! Ukazała się głowa bez wszytych włosów a luźno spadające, pokręcone kosmyki, za nic nie poddawały się szczotce.
Kolejną lalką była Krakowianka - lalka przepiękna, cudna, z rzęsami i zamykanymi oczami. Ze ślicznymi, czarnymi warkoczykami i wspaniałym, bogatym strojem z kolorowymi wstążeczkami! To była lalka, którą długi czas...nie pozwalano mi się bawić. Cóż, takie były czasy a Mama miała rację, bo strój był przyszyty na stałe a włosy doklejone i nie nadawała się na zabawkę.
Dzisiejszy ranek zaplanowaliśmy już wczoraj, wszak nie mogłam sobie odmówić przyjemności wykonania sesji w plenerze.
Podejrzewałam, że ruda Victoria dobrze zaprezentuje się na tle przyrody i chyba miałam rację. Ciepły odcień płomiennych loków, turkusowe tęczówki oczu wspomagane kolczykami w podobnym tonie i granatowe ubranko zgrały się idealnie.
Kończycki Zamek zawsze serdecznie gości nas u siebie i daruje chwilę wytchnienia od ciekawych oczu spacerowiczów. Wczesna pora pobrzmiewa odgłosem dzwonów z pobliskiego kościoła, kwakaniem kaczek na stawie i rzadkimi trelami ptaków.
Od czasu do czasu, na stawie, niedaleko brzegu, rzuci się dość duża ryba. Choć nigdy nie udało nam się jej dostrzec, to chlupot jest spory a rozpływające się koła na wodzie też do małych nie należą...
Szydełkowanie mnie odpręża, choć czasami bywa (dość rzadko), że daje mi nieco "w kość". Trochę mi szkoda, że letnie mini-sukieneczki, z krótkimi rękawkami, które wykonuje się zdecydowanie szybciej, muszą niestety iść powoli do lamusa, ze względu na jesień. Czas zająć się ubrankami na nadchodzące chłody...
Na marginesie dodam, że udało mi się wykonać wreszcie nowe, tematyczne banery na ten Blog, na Blog z opisami ubranek, Fb, Katalog Ubranek oraz mój sklep Etsy. Marzy mi się, aby każda pora roku miała swój odrębny baner...zobaczymy, czy się to uda zrealizować ;-)
Wracając do tematu koronkowych strojów...otóż postanowiłam wykonać komplet dla lalek w skali 1/6 z granatowego kordonka o grubości 50. Oczywiście na szydełku.
Nie powiem, wykonanie ubranka zajęło mi trochę czasu, nawet więcej, niż trochę. Jednak z efektu jestem zadowolona, tym bardziej, że do kompletu zrobiłam też długaśną halkę z białego kordonka, bardzo mocno rozkloszowaną i ogromnie koronkową :)))
Ta lalka jest ogromnie ciekawym zjawiskiem.
Sama nie wiem, co właściwie mam napisać, bo jest naprawdę piękna i zupełnie nie żałuję, że ją mam. Wiem też niestety, że to podróbka.
Cóż, nadarzyła się okazja no i u mnie mieszka. Nie sądzę, abym powiększała grono tych lalek, ale tą jedną chciałam mieć. I mam!
To dziewczyna, której nie można przegapić, nie zwrócić na nią uwagi i przejść obok niej obojętnie. Przyciąga wzrok i jest przy tym ogromnie wyniosła i majestatyczna!
Podarowałam ją sobie w końcu, bo zdjęcia w sieci się na mnie uwzięły i na okrągło na nie wpadałam.
Postanowiłam ocenić ją "na żywo". Panna nie jest idealna, to prawda. Mam na myśli odlew, który w pewnych miejscach jest taki sobie...no, ale sami zobaczcie jej twarz! Czy ona nie jest rewelacyjna?!
W pierwszej chwili chciałam poprawiać jej makijaż, bo odebrałam go jako taki "nijaki". Z czasem jednak się do niej przekonałam i w zasadzie bardzo mi pasuje.
Polubiłam jej delikatne, niewykończone pomadką, usta a nawet zbyt grube brwi.
Fotografie i jej portrety bardzo polubiłam a to, że jest wyższa niż standardowe Barbie, uważam za jej wielki plus. Wysokie modelki zdecydowanie lepiej prezentują ubrania na pokazach.
Każdy post to odrębne potraktowanie tematu i w zasadzie to też katalogowa pamiątka wytworzonych ubrań dla lalek. Powstało już ich niemało, ale też i okres był dość długi, bo od lipca 2013r.
Tak, tak, Kochani, to już ponad 12 lat zajmuję się lalkami, kolekcjonuję je, fotografuję i publikuję na blogach.
W tym poście połączę teraz prezentacje trzech ubranek, których wykonanie oparłam na "spreparowanych", ewentualnie "poprawionych" przez AI obrazach z sieci. Obrazki były prześliczne, wymuskane, doskonałe w swoim kunszcie sztucznej inteligencji i miałam wielkie obawy, czy sobie poradzę...
Panna o nowym ciałku, tzw. "action figure" mieszka u mnie prawie od miesiąca a ciągle nie mogę się nadziwić, jaka jest ciekawa i ładna. Ciało, jak już pisałam, przyszło bez głowy i otrzymało najbardziej podobną kolorystycznie, tzn. Andrę o rudych włosach.
Nie przeczę, że patykowate Barbioszki może i lepiej wyglądają w ubrankach, ale postanowiłam dać też szansę Andrei. Przecież nie może całą jesień i zimę pomykać w bieliźnie ;-)Nie było łatwo wybrać coś z szafy moich dziewczyn, bo to zupełnie nie ta sylwetka... Jednak, kiedy zajrzałam do pudła z rzeczami dla Curvy pojawił się promyk nadziei.
Na pierwszy rzut poszły spodnie jeansowe od Kamelii. To ubranko jest przepiękne, uszyte idealnie! Dzięki Kamelko! No i pasuje znakomicie!
Do tego wybrałam szydełkową bluzeczkę, zapinaną na guziczki. Szczerze mówiąc wielkiego wyboru nie miałam, bo rozmiar biustu kategorycznie dokonywał tu selekcji!
Mam tak od dziecka. Jestem wtedy poddenerwowana i często dokucza mi ból głowy... No, nie lubię i koniec!
Sama nie wiem, jak w taki wietrzny dzień jak dziś, wyjazd do Ustronia zaowocował jednak krótką sesją foto!
Jego bohaterką została Biała Victoria.
Dziewczyna jest przekochana. Delikatna, subtelna, eteryczna...
Uwielbiam takie lalki. Na dodatek odcień jej białych włosów zmienia się wraz z kolorem sukni... Naprawdę!
Sukieneczka wykonana na szydełku, no bo jak inaczej? 😉😊😁
Tym razem modelką jest przedstawicielka starszego pokolenia - Nia.
Panna ma już 15 lat, ale trzyma się całkiem dobrze. Zmieniłam jej jednak ciałko, bo w swoim nie mogła zginać nóg.
Sukienka, którą na siebie założyła jest wykonana z białego kordonka.
Ubranko pasuje również na najpopularniejszą lalkę świata, ale chciałam trochę urozmaicić "modelingowe grono", stąd jej obecność...
Z nami i z lalkami, które tak uwielbiała.
Odeszła w pewien piękny, sierpniowy dzień, bo choroba okazała się silniejsza...
Umieszczone obok zdjęcie nie jest przypadkowe.
Sukienka, którą ma na sobie "Herbatka", wyszła spod igły Ewy. Jest urocza a kiedy ją zakładam lalkom, myślę o Ewie...
Przez wiele lat prowadziła Bloga:
Postów już nie przybywa, ale zawsze można go odwiedzić i poznać Jej ciekawe, lalkowe historie...
Od kilku dni jestem w posiadaniu nowej lalki. Na dodatek "stworzyłam" ją sama z zamówionego ciała "figurki akcji" i głowy Barbioszki, którą uwielbiam. Bardzo mi się w tej wersji podoba.
Od wielu lat kolekcjonuję lalki i zbieram tylko te, które uważam za interesujące. Wprawdzie Barbioszki mnie pochłonęły prawie całkowicie, lecz zostawiłam sobie nikłą przestrzeń dla lalek innego rodzaju. Zawsze ciekawiły mnie lalki artykułowane a im większy miały zakres ruchów, tym lepiej. Fakt, producent wprowadza co jakiś czas nowe rozwiązania, ale nigdy nie zawadzi mieć szersze spojrzenie w tym temacie.Lalki bjd są wspaniałe, ale też bezwzględnie drogie. Przynajmniej te, które chciałabym zaprosić do siebie.
Niedawno jednak trafiłam na zdjęcia z Ig, gdzie prześwietnie połączono głowę Barbarki i ciało artykułowane, produkowane przez kraj na Dalekim Wschodzie. Niesamowity efekt, ciekawe rozwiązania i ciało godne bogini...
Przyznaję, czasami pracuje się lepiej i szybciej a czasami idzie jak po grudzie... no, tak to jest i nic na to nie poradzę.
Popełniłam jednak nowy komplet ażurowy. Oczywiście na szydełku.
Kolor jest piękny, głęboki, na zdjęciach prezentuje się cudnie, szczególnie z bielą.
Tak właśnie jest i tym razem. Zrobiłam zestaw podobny, jak ten z marca br., ale wyszedł trochę inny. Zamiast chusty z kółeczek, zrobiłam żakiet do kompletu.
Oto szczegóły ubranka podparte niezliczoną ilością zdjęć (miałam tyle, więc korzystam z okazji i wszystkie je pokazuję, a co!
Andrę uważam za idealną modelkę w rozmiarze plus size.
Cóż, nie raz już rozpisywałam się na temat jej urody i umiejętności pozowania, więc może sobie tym razem daruję na rzecz...zdjęć, które tu zamieszczę.
Jest ich trochę, ale u mnie tak często bywa.
Myślę, że podczas prezentacji efektów sesji foto jest tylko jedna jedyna szansa na pokazanie całej urody i piękna.
Każdy następny post uzupełniający nie będzie już takim ... zaskakującym i ciekawym.
Czy zgadzacie się ze mną?
Postanowiłam przypomnieć strój, który wykonałam wiosną tego roku. Dlaczego? Otóż, wykonane zdjęcia, które miały go promować, niespecjalnie mi się udały.
Główną przyczyną okazał się brak naturalnego światła, więc i efekt był mizerny a kolory zakłamane. Szczególnie kolor biały wyszedł lekko szarawy i fotki mi się nie podobały.
Chciałam je poprawić, pokazać urodę tego kompletu, bo rzeczywiście jest dość ładny i taki...optymistyczny!
Choć modelka w poprzedniej wersji była nadzwyczaj udana (Biała Victoria) i - moim zdaniem - dobrze wybrana, to tym razem postanowiłam ją zmienić.
Główną rolę w tym "spektaklu" zagrała Diva.
Witajcie :-) Niedawno sobie uświadomiłam, że jestem w bardzo dobrym położeniu. Mam bowiem możliwość wybierania sobie kolejnej robótki, zarówno pod względem fasonu, wzorów jak i kolorów.
Fakt, ogranicza mnie kolorystyka posiadanych aktualnie kordonków, ale i tak jest to wielkie udogodnienie. To ogromna frajda móc decydować, co nowego wykonać i ... czy w ogóle cokolwiek zaczynać.
Najczęściej bywa tak, że dopiero po zakończeniu jednej, przychodzi mi na myśl kolejna. Rozpoczętą pracę staram się skończyć, no bo co z niedokończonych ubranek? Potem szukam inspiracji, albo od razu "czuję" nowe ubranko i "zapalam" się, aby go zacząć.
Ograniczę się jedynie do opisu sukienki, bo jakoś polotu literackiego nie umiem dziś z siebie wykrzesać. Może to wina upału...nieważne.
Ważne, że powstała nowa sukienka.
Jest biała, koronkowa, do ziemi.
Strasznie ażurowa! Bardzo prześwitująca! Niezwykle przewiewna!
Jedno jest pewne - panna nie będzie się w niej przegrzewać :-)
No i kolejna bohaterka - ławeczka do kompletu, bo niedawno kupiłam dwie i bardzo mi się podobają :)))
Czerwień przeplata się w moich postach ostatnio dosyć często. Przeważnie dlatego, że szydełkuję w takim kolorze i prezentuję nowe ubranka dla lalek. Dziś jednak stanie się to z innej przyczyny...
Na spontaniczne sesje mam jakby mniej czasu a i chęci jakoś u mnie mniej... Czasami staję przed witryną, spoglądam na twarze moich lalek i widzę, że niektóre z nich zawodzę.Czuję, że liczyły na większe zainteresowanie, szerszą widownię i w rezultacie na zrobienie "kariery"... a tu szara rzeczywistość: w najlepszym razie miejsce w pierwszym rzędzie modelek, ubranych w piękne kreacje, ewentualnie miejsce siedzące na jednej z kanap, na krzesełkach lub leżakach. W najgorszym razie pozostanie w dość dużej jeszcze grupie lalek leżących w szufladach albo pudłach...no tak, niestety pokój nie jest z gumy i tak to u mnie wygląda...
Po remoncie mieszkania i przystosowaniu pokoju do "lalkowych" potrzeb i tak okazało się, że mam dla nich zbyt mało miejsca na półkach. Czasami sama się zastanawiam, jak to się stało, że mam ich aż tyle...
Komplecik biały dla lalki o pełnych kształtach zaprezentują 2 dziewczyny.
Obie są przeze mnie uwielbiane, bo twarze mają - po prostu - obłędne!
Na dodatek brunetce wykonałam reroot, z którego jestem dumna, aczkolwiek nie jest wykonany profesjonalnie (do czego się przyznaję).
Zestaw wykonany na szydełku z kordonka 50 w bielutkim kolorze.
Składa się z króciutkiej bluzeczki i mini - spódniczki.
Wszystko koronkowe, letnie i ... ciut seksowne ;-)
Oto, jak prezentuje się na wybranych pannach:
Swawolne siateczki, przeźroczyste i przewiewne, które działają tak, że coś niby jest zakryte, ale i tak widoczne ;-)
Wymyśliłam suknię, która właściwie miała być ubraniem plażowym. Tak w sumie to może nadal do tego służyć, jeśli wybierze się odpowiednie dodatki. Jednak dziś zaproponuję Wam sesję foto z udziałem eleganckiej piękności o słonecznym kolorze włosów.
Teraz trochę o samej sukience i jej powstawaniu.
Czerwony kolor wydał mi się odpowiedni na popołudniowy spacer plażą czy słoneczną promenadą.
Suknia bez ramiączek, wykonana na szydełku z kordonka bawełnianego, merceryzowanego. Góra dopasowana z elementami ozdobnych ściegów czy raczej rzędów. Dół lekko rozszerzany, wykonany ściegiem siateczkowym. Ubranko sięga ziemi.
Moi Drodzy - już lipiec! No a jak lipiec, to i lato w pełni 😄
W mojej "minipracowni" powstały dwie nowe sukienki ażurowe. Powstawały bardzo długo, bo musiałam porzucić robótki na rzecz remontu mieszkania. Kazałam lalkom cierpliwie czekać, bo właściwie to działałam w ich interesie, aby miały gdzie się prezentować i "puszyć" w swoich kreacjach.
Pokój już odnowiony, przerobiony a lalki stopniowo znajdują swoje miejsca w witrynie...
Wracając do sukienek...oto one:
1/pierwsza kolorowa jak barwny ptak
2/ druga skromniejsza, delikatna, koronkowa, bo uważam, że czysta biel nigdy się nie znudzi! Czyż nie? 😉
W roli modelek dwie Gwiazdeczki - Kit i Millie. Zapraszam na pokaz fotek.
Suknia jest oczywiście ażurowa, koronkowa, typowo letnia.
Kolor czerwony, głęboki, piękny.
Wykonana dosyć dawno temu i sama się dziwię, że nie ma swojego miejsca na tym blogu. Śpieszę, aby to nadrobić i przedstawię kilka zdjęć, wykonanych poprzedniego lata, w upalny, pachnący lipami, dzień...
Nic dziwnego, że dwa z nich zabrała na spacer.
Pieski są kochane i urocze i rozczulają swoją nieporadnością i wyglądem.
Wędrówka nie była zbyt daleka, bo nad Olzę, po stronie polskiej. Mam tam super miejsce do robienia zdjęć, bez klękania i wysiłku :)))
Miejsce rzadko uczęszczane, więc i można oczekiwać spokoju i radości z fotografowania ;-)
Praca nad tą suknią trochę się przedłużyła. Po pierwsze dlatego, że zajęłam się remontem w mieszkaniu (a jak wiadomo, to pożera masę czasu, o kosztach nie wspominając), a po drugie suknia jest dosyć okazała i bogata sama w sobie, więc trochę mi zeszło...
Kit oczekiwała na ten moment z niecierpliwością, bo jej właśnie obiecałam prezentację.
Nie mogła sie doczekać końca pracy, wytrwale wytrzymując i znosząc przymiarki.
Była dzielna, to szczera prawda, choć tak właściwie to wszystkie lalki u mnie są raczej wytrwałe i cierpliwe. Nie skarżą sie przy tym wcale 😄
Pokażę całe mnóstwo zdjęć, no ale co zrobić, jak wszystkie są fajne i szkoda mi wywalić do kosza przed pokazaniem ;-)
Tak oto polecam moje "zdjątka" do obejrzenia...
Była sobie kiedyś sukienka, a właściwie suknia. Dostałam ją od Basi w prezencie dla moich dziewczyn. Basieńko - bardzo dziękujemy!
Suknia bardzo efektowna, delikatnie różowa, bogata, z 4-warstwową spódnicą.
I właśnie te 4 warstwy (a właściwie ich ułożenie) było powodem przeszycia tej kreacji.
Panny wyglądały w tej sukni bardzo gustownie i pięknie, jednak za każdym razem długo musiałam układać warstwy spódnicy, aby każda "żyła swoim życiem" i żeby zbudowały tę wspaniałą pajęczynkę przestrzenną wokół modelki. Woal miał niesamowity potencjał, który ciężko było wykorzystać i zaprezentować.
Doszłam do wniosku, że odpruję spódnicę od górnej części i każdą z nich zmarszczę osobno a dopiero potem doszyję do gorsetu.
Tak też zrobiłam i myślę, że uzyskałam efekt bardzo podobny do zamierzonego.
Zapraszam do obejrzenia sporej ilości zdjęć... To jednak nie jest u mnie wyjątkowe, więc Ta-Dam! Kto ma ochotę - niech ogląda!
Piękna, warkoczykowa dziewczyna poszła z nami niedawno do Parku Sikory, który leży po stronie czeskiej, zaraz za granicznym mostem.
To piękne miejsce, które bardzo ucierpiało w czasie zeszłorocznej powodzi. Olza przybrała wtedy do niewiarygodnego poziomu zalewając obszary po obu stronach rzeki.
Straty były naprawdę wielkie i trudno o nich całkiem zapomnieć. Bystry obserwator dostrzeże jeszcze ślady wysokiego poziomu wody i zalegającego wówczas błotnistego mułu...
Z wiosną krajobraz się bardzo zmienił. Zielone drzewa, krzewy i trawa ozdobiły to miejsce i coraz chętniej odwiedzane jest przez spacerowiczów, grupy przedszkolaków i osoby trenujące jogging.
Patrząc na poniższe zdjęcia pomyślicie, że taka suknia ślubna była już prezentowana i częściowo będziecie mieć rację.
Zostałam bowiem poproszona o wykonanie sukni dla PP w oparciu o wzór pokazywany już wcześniej na blogu.
Z reguły nie podejmuję się wykonania ubranek na życzenie, ale tu była sytuacja wyjątkowa, bo oprócz zamówionej sukni Klientka zamówiła jeszcze u mnie 5 innych ubranek, co mnie ogromnie ucieszyło i chciałam wyjść naprzeciw życzeniom.
Po wykonaniu sukni zrobiłam i przesłałam zdjęcia, została zaakceptowana a przesyłka dotarła już do nowej Właścicielki :))
Pokażę zatem kilka zdjęć mojej Poppy w tej sukni. Zapraszam serdecznie:-)
Pisałam już o tym, że zaczynając robótkę nie mam zielonego pojęcia, jak będzie wyglądał efekt końcowy. I wcale nie jest też tak, że zawsze coś wyjdzie interesującego, czym warto pochwalić się na blogu.
W kącie szuflady mam kilka takich rzeczy, które mi nie wyszły i są ... nijakie. Czasami bywa tak, że wykonując jakąś pracę szydełkową nie jestem z niej zadowolona i rzucę ją w kąt, po czym przypadkowe jej ponowne "odkrycie" zainspiruje mnie do wykonania ubranka, które wcześniej zupełnie nie przyszło mi do głowy.Ale dość o tym, lepiej skupić sie na sukni, którą wykonałam ostatnio a dokończyłam właściwie dzisiaj. Ale po kolei...
Sukienka powstała z kordonka merceryzowanego w pięknym, głębokim, zielonym kolorze. Oczami wyobraźni widziałam już w niej którąś z rudych dziewczyn. Wybrana modelka to Ruda Victoria, której odcień ciałka bardzo pasował mi do tej barwy sukienki.
Sukienka na niej dosłownie "błyszczała". Nadarzyła się okazja, aby zabrać Victorię w plener, więc z niej obie skorzystałyśmy. W ostatniej chwili wrzuciłam do torby koszyk plastikowy na kwiaty...
To chyba najładniejsza pora roku. Ciepły wiatr i słoneczko zachęcaja moje lalki do wypraw w teren, no a jak wyprawa to i nowa sukienka :)))
Tak, udało mi sie skończyć dwie sukienki w dwóch tak różnych, energetycznych kolorach: żółtym i czerwonym.
Pokazuję je razem, bo właściwie obie były gotowe w tym samym czasie.
Dziewczyny sprawiły się doskonale, więc i zdjęć co niemiara! Jak prawie zawsze :)))
Zapraszam do obejrzenia :-)
Niedawno skończyłam szydełkowanie kompletu w stylu folk.
"Czuję" te klimaty i bardzo je lubię. Nie podejmuję się odwzorowywać oryginalnych strojów regionalnych, bo po pierwsze - nie czuję sie na siłach a po drugie - ciężko na szydełku wykonać np. fartuch w kwiaty, podobny do pierwowzoru.
Dlatego tworzę coś, co podpowiada mi moja intuicja i wyobraźnia...
Biała Victoria podjęła się roli modelki i powiem Wam, że wypadła całkiem dobrze.
Oto ona, piękna biała dama w pastelach na niezliczonej ilości fotografii...😉
To bardzo zdolna i bardzo kreatywna Osoba a przy tym niezwykle miła i przyjazna. Jest Autorką wielu kreacji dla lalek i szyje cudowne ubranka z najróżniejszych materiałów.
Wyzwanie jest świetną zabawą. Polega na tym, aby co miesiąc opublikować zdjęcie wytypowanej przez Gabrysię lalki i przedstawienie jej w kolorach również przez Nią wybranych.
Marzec okazał się dla mnie szczęśliwy, bo zdjęcie mojej modelki znalazło się na liście zwycięzców.
Dzięki temu moje lalki otrzymały Nagrodę w postaci cudnej bluzeczki i przepięknej, ołówkowej spódnicy.
Sami zobaczcie, jaki to przepiękny zestaw w moim ulubionym, niebieskim kolorze!
Znów spóźniam się z publikacją mimo, że kostium powstał już jakiś czas temu... Cóż czas mnie goni i nic na to nie mogę poradzić :-)
Dziś pokażę "bajkowy strój" dla lalki w skali 1/6.
Nazwa mi się nasunęła, kiedy założyłam go Midge.
Wyglądała w nim tak uroczo i słodko, że od razu powiązałam to z czymś magicznym i czarodziejskim.
Zdjęcia wyszły trochę ciemne, ale brak słonka nie pomaga w sesjach foto...
Biała, długa halka może być uzupełnieniem wielu kreacji a błękitna spódnica i koronkowa chusta nadają folkowego charakteru.
W roli modelki odnalazły się trzy panny, bo uwielbiam, kiedy mogę obejrzeć strój na kilku, różniących się urodą, modelkach.
Gdyby ktoś zapytał mnie, która z nich najbardziej mi się podoba, to szczerze mówiąc nie umiałabym wybrać...
Sami zobaczcie i wybierzcie :-)
Zawsze nową serię lalek Barbie przyjmujemy z radością i ogromna ciekawością. Oceniamy ich różnorodność, podziwiamy, ale też i krytykujemy. Z różnych powodów.
O gustach się nie dyskutuje, więc tą sprawę pominę. Każdemu podoba się co innego, choć bardzo często dopiero po zakupie lalki możemy coś więcej o niej powiedzieć.
Osobiście zerkam czasami na oferty nowych wydań, ale podchodzę do tego ze spokojem, bo obiecałam sobie, że baaardzo ograniczę zakupy, ze względu na to, że nie mam ich gdzie trzymać i wystawiać na półkach.
Kupuję jedynie te, które bardzo mnie intrygują oraz te, których (chodzi o moldy) jeszcze brak w mojej kolekcji.
Ostatnio wydana seria 1 Barbie Basics jest dość ciekawa i może w innych okolicznościach miałabym chętkę jeszcze na kilka dziewczyn, ale skusiłam się tylko na jedną: KIT.
Dziś nowiutkie ubranka dla lalek w skali 1/6.
Dopiero co je skończyłam i nie będę zwlekać z ich publikacją tym bardziej, że są już w ofercie mojego sklepu na Etsy.
💥💥💥 Nadmienię też, że do końca marca 2025 obowiązuje rabat 25% przy zakupie 3 ubranek. 💥💥💥
Edit: Bluzeczka z falbaną już niedostępna.
Namawiam do odwiedzenia sklepiku, bo oprócz zdjęć są tam filmiki, gdzie można zobaczyć je "w ruchu". Serdecznie zapraszam.
Ale, ale...
Tym razem nowymi ubrankami są bluzeczki z niezliczoną ilością guziczków! Och, guziczki są śliczne, maleńkie, bo tylko 4 milimetrowe, ale takie słodkie! Śmiem twierdzić, że to one są gwiazdkami tego posta :-)
No i nie mniej ważna informacja: guziczki nie są atrapą, można je normalnie zapinać i choć są małe to trzymają i działają całkiem nieźle :))) Polecam używać pęsety, bo przy takiej ilości guziczków raczej jest to wskazane. Przynajmniej mi to pomaga. Ktoś, kto ma zgrabne, szczupłe palce poradzi sobie i bez niej!
Sesja "spontan", jak mówi młodzież. Och, coraz trudniej mi nadgonić to, co ucieka z latami :-) Nie, żebym się skarżyła i smuciła tym, co już poza mną. Wolę się skupić na tym, co jeszcze przede mną :-)))
Niemniej widzę, jak szybko zmienia się życie, jak kiedyś wyglądała codzienność, praca, życie a jak wygląda to teraz. Hmm, nie zawsze są to zmiany na lepsze.
Ale, ale...nie o tym ma być ten post. Złapałam się na tym, że za mało umieszczam tu postów nie związanych z tworzeniem ubranek dla lalek.
Owszem, przyznaję, wciągnęło mnie to "tworzenie mody lalkowej" i co jakiś czas staram się mieć coś nowego w moim sklepiku na ETSY.
Kilkanaście ubranek wysłałam już do Kupujących i otrzymałam nawet 5-gwiazdkowe opinie, z czego się bardzo, bardzo cieszę. Muszę tu nadmienić, że każde z ubranek wykonuję tylko raz i ich nie powielam. To zupełnie wyjątkowe i niepowtarzalne egzemplarze i chcę, aby nabywcy o tym wiedzieli. Oferuję gotowe ubranka, które tworzone są pod moją marką "ArtStudioOlla123" . To efekty mojej wyobraźni i potrzeby serca, bo naprawdę kocham to, co robię.
W tym poście bohaterką znowu jest piękna Simone, choć nie było to końca zaplanowane.
Jak to często bywa plany zmieniłam w ostatniej chwili, bo postanowiłam opublikować garść zdjęć "niezobowiązujących", czyli takich, które wykonuje się spontanicznie, podczas spaceru nad rzeką...
Nie piszę o nowej ofercie, nie prezentuję tutaj nowego ubranka, nowych szydełkowanych ciuszków, tylko ... lalkę.
Lalkę i psa, jeśli mam być precyzyjna.
Są to najnowsze nabytki w mojej kolekcji, więc spoglądam na nie, i sięgam po nie, najczęściej :-)
Jestem z niego bardzo zadowolona, bo kolekcjonera chyba nic bardziej nie może ucieszyć, niż nowy nabytek do kolekcji!
Bardzo podoba mi się jej twarz, pięknie wyprofilowana, poważna...
Wracając do ubranka...to kostium w dwóch odcieniach zieleni.
Suknia, którą prezentuje Mbili, jest jeszcze "gorąca" i pachnie nowością.
Właśnie dziś udało mi się ją skończyć a chwilowa poprawa pogody umożliwiła mi wykonanie sesji.
Gadżetów nie za wiele, raczej wszystkie już wielokrotnie pokazywane, ale to nie one mają być gwiazdą tego posta.
Ta dam! Oto suknia biało-złota, której drugie imię brzmi:......"suknia typu greckiego". Czemu greckiego? Ano tak mi się skojarzyło, kiedy jeszcze nie była skończona, a zabierałam się za ozdabianie jej złotym kordonkiem z metalicznym połyskiem.
Wybrałam ten kordonek, bo miałam go całkiem spory zapas a nie wiedziałam dokładnie, ile go zużyję. To po pierwsze.
Po drugie jest w kolorze starego, dobrego, czerwonego wina, które nieźle potrafi zaszumieć w głowie, podobnie jak i stan zakochania...czyż nie? ;-)
Poppy jest moją najpiękniejszą, najbardziej zgrabną, najbardziej kobiecą lalką, którą posiadam. Ma swoje "dorosłe" ciałko dzięki Selince, która kiedyś mi je podarowała i której bardzo, bardzo dziękujemy (razem z Poppy).
Tiul, o niezwykłym nadruku, wpadł mi w ręce przypadkiem i przez myśl mi nie przeszło, aby z niego zrezygnować.
Z szyciem nie idzie mi lekko a nie chciałam materiału popsuć, dlatego podchodziłam do tego projektu z pewną obawą.
Oczywistym się stało, że gorset musi być wykonany na szydełku, bo nie dysponuję wykrojem idealnym, który mogłabym tu użyć. Z szydełkiem idzie mi lepiej, więc pomyślałam, że w sumie całość nie powinna się ze sobą kłócić :-)
Brooklyn, ze swoim ujmującym uśmiechem brała udział w tworzeniu i to ona została modelką tego projektu.
Panna Młoda na zdjęciach...i, proszę, wybaczcie ich ilość! No, ale jak tu wszystkich nie pokazać, kiedy na każdym tak bardzo mi się podoba 😁😍
W rolę modelki wcieliła się śliczna Andra. Pisałam już na jej temat wiele pochlebnych słów, ale mam wielką ochotę napisać znowu...
To naprawdę udana lalka a jej atutem są nie tylko wspaniałe, złote włosy, ale również piękna twarz i idealny (moim zdaniem) kolor ciałka - lekko opalony, rewelacyjnie komponujący się z resztą sylwetki i bardzo dobrze wyglądający na zdjęciach.
Jeansowe ubrania lubi chyba każdy. Ponadczasowe, wygodne, jedyne takie.
Moje lalki je uwielbiają, choć ubranek z dżinsu mają jak na lekarstwo.
W zeszłym roku zaopatrzyłam je w 3 pary jeansów profesjonalnie uszytych przez Kamelię, ale przypomniałam sobie o płaszczyku, który udało mi się dawno temu uszyć dla lalek curvy.
Dziś założyła go Gillian.
Poszliśmy we trójkę na spacer nad Olzę. Mróz trochę odpuścił i zrobiło się całkiem znośnie. Mam na myśli robienie zdjęć i pozowanie lalek w plenerze.
Okres świąteczny trwa. U mnie trochę dłużej, bo zaliczam do niego również moje urodziny, które przypadają w styczniu 😋
Jeszcze w kącie lśni pięknie przystrojona choinka a na stole stoi wazon z bukietem pachnących, świerkowych gałązek.
Wspaniały magiczny czas...
Doszłam do wniosku, że pora pokazać Millie i jej nowy płaszcz.
Zauroczenie nową lalką trwa nadal😊 Tak jest prawie zawsze. To co nowe nas ciekawi, inspiruje i najzwyczajniej w świecie cieszy! W moim domu lalki nie stoją spokojnie na półce, o nie!
Simone (bo o niej mowa) nawet teraz siedzi na plastikowym krzesełku przy monitorze i czeka, co znowu wymyślę 😉
Obecnie fotografowanie w mieszkaniu wygląda dość ciekawie. Choć mam
jako takie sztuczne oświetlenie, to jednak wyczekuję chwil ze słońcem, wykorzystując każdy moment, aby wykonać zdjęcie. Przez to cały proces trwa nawet kilka godzin...
Nim zaproszę Was do obejrzenia zdjęć, to chciałam złożyć Wszystkim, którzy tu zaglądają, najserdeczniejsze, noworoczne życzenia zdrowia, wszelkiej pomyślności, spełnienia marzeń (nie tylko tych lalkowych) i oczywiście życzę garści pieniędzy, aby tym marzeniom pomóc się ziścić 😄💰