Nie jestem z tego powodu szczęśliwa, ale muszę to przyznać, że u nas coraz częściej zdarza się powiew jesieni. Ranki i wieczory chłodniejsze, zdarzają się smętne, pochmurne dni z deszczem i niską temperaturą... ale co tam! Jeszcze na kalendarzu jest Lato i tego się trzymajmy!
Aby to podkreślić moja Melrose doczekała się swojej sesji i pokazu nowych sukienek.
Tak przy okazji to ciekawe: uszyte ze starego a jest nowe :))) Fenomen!
Pierwsza sukieneczka wciągana, na ramiączkach. Cudna bawełenka, delikatna, wiotka, z fajnym wzorem.
Przy uszyciu drugiej sukienki wykorzystałam oryginalne gumki, które ozdabiały bluzeczkę (oczywiście z SH) i jednocześnie utrzymywały ją na właścicielce :-)
Zabawa z Gimpem :-)
Cyknęłam jedynie kilka zdjęć, bo najpierw przyszedł jakiś "dziwny" facet z kubkiem kawy! Nie wiem, skąd ją wziął, bo najbliższe miejsce, gdzie mogli ją podać, było chyba z 800metrów od nas?!
Na dodatek stanął obok i zaczął się przyglądać Mel!
Melrose się zdenerwowała, stremowała, rzuciła fochem i było po sesji!
Potem było jeszcze ciekawiej a raczej strasznie!
Usłyszeliśmy dosyć wielki rumor i spojrzeliśmy tam, gdzie patrzyli wszyscy!
Po drugiej, czeskiej stronie Olzy do wody wpadł dziecięcy wózek! Kiedy okazało się, że nie było w nim dziecka, każdy z patrzących odwrócił się i poszedł w swoją stronę...
Właścicielka wózka zaczęła schodzić w dół po stromej skarpie a potem wyciągać z rzeki przemoczone rzeczy! Pomyślałam, że na górze zostało dziecko! Poza tym jak matka miała wyszarpać wózek na samą górę! To było na pewno z 4 metry! Poszliśmy naokoło, przez most, mijaliśmy dziesiątki ludzi, młodych i sprawnych! Nikt nawet nie zapytał, nie zainteresował się, czy nie trzeba pomóc!
Kiedy zeszliśmy z mostu zobaczyliśmy, że na brzegu, patrząc w dół, stała dziewczynka. Miała może coś ponad roczek. W białym kapturku i niemowlęcych śpioszkach. Stała, potem kucnęła, ale grzecznie się nie ruszała za mamą!
Z daleka widzieliśmy, że przejeżdżali koło samotnego dziecka rowerzyści, jeżdżący na rolkach, szli spacerowicze, ale nikt, dosłownie nikt się nią nie zainteresował!
Wyobrażacie sobie? Roczny maluch stoi sam na brzegu i wszyscy mają to gdzieś!
Podeszliśmy, Mąż pomógł wynieść zmoczony wózek na brzeg.
Mama, okazało się że była to Czeszka, bardzo nam dziękowała. Była przestraszona. Chwila nieuwagi mogła skończyć się źle...
Ale skończyło się wszystko dobrze i to jest najważniejsze!
Wnioski jednak nasuwają się same...
Melrose nie była zawiedziona krótką sesją, bo cieszyła się, że finał okazał się pomyślny!
Szkoda tylko, że nikt inny nie zareagował....
Tyle na dziś, wkrótce nowy post i nowa sesja! Mam przynajmniej takie plany :)))
Pozdrawiam serdecznie,
horror - ja bym nogi połamała,
OdpowiedzUsuńbiegnąc do maleństwa - a mężowi
bym zleciła męski aspekt - ratunek
z wody powozu...
Ech, jak to milo wiedzieć, że są tacy ludzie jak Ty i Ola... :-) Gdyby nie blogosfera to chyba straciłabym już nadzieję na poznanie "prawdziwych", empatycznych i wrażliwych ludzi. Pozdrawiam Was Dziewczyny!
UsuńTo nie jest okazja do pokazania, jacy jesteśmy "dobrzy", czy empatyczni... Zbulwersował mnie fakt, że nikt z młodych, sprawnych fizycznie osób nie wyraził najmniejszego zainteresowania tym wydarzeniem!
UsuńMam w swojej pracy do czynienia z ludźmi i jestem nimi coraz bardziej rozczarowana, żeby nie napisać, przerażona! Oczywiście nie można uogólniać, ale w to przedpołudnie cała rzesza spacerowiczów nie zdała tego podstawowego egzaminu z wrażliwości!
Również pozdrawiam i dziękuję za komentarze :-)
recykling - fenomen sam w sobie!
OdpowiedzUsuńmoje niunie dostały kreacje od Zuri -
jedna z sukienek to właśnie taki
zagumkowany rękawek z falbanką :)
Bardzo fajne te gumki i prosto można wykorzystać do uszycia sukienki :-)
UsuńSerdeczności!
Очень красивые платья!!! Жалко, что фотосессия получилась короткой, но я рада, что всё закончилось хорошо)))
OdpowiedzUsuńTeż się z tego faktu cieszę :-)
UsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie!
Znieczulica to coś strasznego. Sama jej doświadczyłam, więc wiem jak to boli. Dobrze, że nie wszyscy ludzie są takimi egoistami. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby maleństwo pobiegło za mamą. Dobrze, ze są tacy ludzie jak Ty i Twój mąż.
OdpowiedzUsuńSukienki śliczne, nie ważne czy z nowego, czy używanego materiału. No i można wykorzystać gotowe elementy. :)
Znieczulica zatacza coraz szersze kręgi! Nikt nawet nie pomyśli, że sam może znaleźć się w takiej samej sytuacji. Oby tylko wtedy ktoś się nad nim pochylił...
UsuńRecykling sukienkowy kwitnie :)))
Pozdrawiam gorąco!
Przepiękne sukieneczki i bardzo funkcjonalne, bo nie trzeba zapinać, wystarczy hop - siup wciągnąć :-) Przy tym prezentują się bardzo letnio i naturalnie. Takie miniaturki dużych, ludzkich ubrań. Śliczne. Co do drugiej kwestii... To przerażające jak niektórzy ludzie zrobili się obojętni na krzywdę, czy problemy innych. To wręcz zatrważające. Coś strasznego!
OdpowiedzUsuńSukienki "hop-siup" to idealne określenie! Jeśli pozwolisz, będę go już używać :)))
UsuńMyślałam, że nim dojdziemy do miejsca, gdzie wydarzyła się ta sytuacja, to ktoś już jej pomoże...ale się pomyliłam, to smutne...
Pozdrawiam bardzo serdecznie!
Coraz mniej jest empatycznych ludzi - tak jakby wstydziliby się iść z pomocą innym. Ja na przykład nie zapomnę, jak zimą, przechodząc na przejściu, poślizgnęłam się na krawężniku i upadłam na ulicę. Nie mogłam wstać, bo było ślisko i rozbolał mnie obity kręgosłup. Samochody mijały mnie, a jakże, a przechodzący mężczyzna zamiast mi pomóc, tylko roześmiał się i powiedział" o - upadła na t..." i poszedł dalej. Tak to jest...
OdpowiedzUsuńNie traćmy też i nadziei - przecież są i tacy ludzie jak Wy:))
Kreacje prześliczne - szkoda, że lato jest takie krótkie.
Serdecznie pozdrawiam:))
Musiałaś czuć się strasznie, nie dość że cierpiałaś, to jeszcze nikt nie chciał pomóc! Podobno wszystko się w życiu wraca, i to dobre, i to złe...
UsuńTak przynajmniej mówią...
Dziękuję za komentarz i ślę serdeczności!
Makabra ! Trzeba wierzyć, że w takich okolicznościach znajdzie się ktoś taki jak Wy .
OdpowiedzUsuńJa niestety też już czuję jesień :( Sukieneczki prześliczne .
Mimo chłodnych ranków i wieczorów, Mel była dumna z nowych kiecek :)))
UsuńPewnie już ich długo nie ponosi, bo wskoczy w spodnie i sweter :-)
Sytuacja naprawdę wyglądała nieciekawie i nie chciałabym być w skórze tej kobiety.
Pozdrawiam gorąco!
Brak słów na zwerbslizowanie odczuć po przeczytaniu części o wypadku !!!!!! Ja twierdze , ze ludzie zdziczeli i proces ten sie cały czas posowa na przod, czyli ludzkość sie cofa w rozwoju :/ Wieki socjalizacji diabli wzięli i nie ma już nadziei na poprawę, empatia zeszła była śmiertelnie już jakiś czas temu :(
OdpowiedzUsuńNatomiast sukieneczki ...... Pierwsza klasa :) i nie ma sie co przyznawać , ze to recykling :) nowa kolekcja na sezon letni i już :)
Niestety muszę przyznać Ci rację w sprawie narastania braku empatii wśród społeczeństwa, natomiast w sprawie sukienek i nowej kolekcji to chętnie ją przyznaję i dziękuję za miłą opinię :-)
UsuńI love how you dressed this doll. It is still very hot where I am, so to me she looks very cool and fresh. The longer dress looks like something I would wear at the end of summer as the days shorten and become cool in the evening. But with global warming, I think the temperatures in most places are still quite a bit warmer than usual, so the floral dress is perfect!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że sukienka Ci się spodobała. U nas już czuje się powiew jesieni i wcale mnie to zbytnio nie cieszy :-)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Ojej! dobrze,że skończyło się to szczęśliwie :)
OdpowiedzUsuńKiecki i sesja cudne :)))
Też mnie to cieszy.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za pozostawienie komentarza :-)
Qué guapa la has puesto,y las fotos una maravilla!!!
OdpowiedzUsuńBss
Sprawiłaś mi przyjemność tym komentarzem :-)
UsuńDziękuję i gorąco pozdrawiam!
Piękna sesja:)
OdpowiedzUsuńZnieczulica i zagubiona gdzieś empatia ....przykro się robi
Za "piękną sesję" bardzo dziękuję a z drugą częścią komentarza zgadzam się i ja.
UsuńDobrze że nikomu nic się nie stało, ale masakra, że nikt nie zareagował. Ostatnio byłam świadkiem jak dziecko wracając z oglądania meczu przewróciło się i uderzyło w głowę.Nie wyobrażam sobie żebym miała go zostawić na chodniku i odejść. Co prawda musieliśmy wyglądać komicznie, kiedy go odprowadzałam do domu. Z przodu placzący chłopiec, z tyłu ja z jego butelką wody i piłką pod pachą, i szarpiącym się na smyczy, szczekającym psem (mój pies nie jest zbyt pozytywnie nastawiony do dzieci-szalenie się ich boi-co wywołuje u niego ataki histerycznego szczeku).
OdpowiedzUsuńTwoja Moxianka prezentuje się cudnie, jak zwykle:)
Opisana, przez Ciebie, sytuacja jest kolejnym przykładem, że ludzie sobie nie współczują! Nie mogę się z tym jakoś pogodzić i choć nie jestem typem "anioła" nie potrafię, w takich przypadkach, przejść obojętnie...
UsuńPozdrawiam a Moxie dziękuje za miły komentarz :)))
Choć sukieneczki prześliczne w swej prostocie, to jednak Twoja opowieść, zdominowała posta! To, co zaobserwowałaś, wkurzyło mnie maksymalnie!!! 3 - 4 dekady temu taka sytuacja nie mogłaby, mieć miejsca, a tym bardziej pół wieku temu. Każdy chciałby pomóc - gentlemani i damy... Szok. Nóż się w kieszeni otwiera. Oto nasz świat.
OdpowiedzUsuńNiedługo wojny zaorzą dotychczasowy egoizm i wtedy narodzi się nowe, jak po każdym kataklizmie - lepsze na kolejne dekady...
Co się z nami dzieje, co się stało, że ludzie sobie nie współczują? Czy w tak krótkim czasie mogły tak zmienić się charaktery ludzi i wartości, którymi się kierują?! Zmuszona jestem zgodzić się z Twoją wypowiedzią, zawartą w ostatnim zdaniu... tylko dlaczego ludzkość nie uczy się na swoich i na błędach innych...
UsuńPozdrawiam serdecznie, Kiduś :-)