Wszystko przez jej włosy! Cóż, z włosami miało to niewiele wspólnego, bo to jeden, wielki klejotok! Pasma były sztywne i oklejone w sposób, który uniemożliwiał (i obrzydzał) jej czesanie i układanie fryzur!
Nie było innej rady, jak reroot. I stało się. Ślęczałam nad tym calutki dzień, ale skończyłam, a raczej skończyły się włosy, których użyłam 😋.
Dobrze, że ich wystarczyło...
Oto nowa odsłona panny z Filipin :)))
Od pewnego czasu głowa Filipinki leżała w szufladzie... Kiedy ponownie wpadła mi w ręce już nie zwlekałam, tylko sięgnęłam po narzędzia "chirurgiczne". To jedyne zdjęcie z oczyszczania głowy, bo ręce miałam strasznie upaprane klejem!
Panna, po zmianie fryzury, jest bardzo zadowolona :-)
Moja "nowa" Filipinka zasłużyła na nową suknię, więc zabrałam się do roboty. Wybrałam jej świetny, elastyczny i bardzo miękki materiał w żywych kolorach, wyglądający jak koronka.
Krwistoczerwone róże na czarnym, jak noc, tle pięknie podkreśliły jej urodę.
"Natrzaskałam mnóstwo zdjęć, bo panna pięknie pozowała i większość bardzo mi się spodobała.
Mam nadzieję, że przez nie przebrniecie :)))
Tyle na dziś, życzę spokoju (o ile to w ogóle możliwe) i zdrówka!
Do zobaczenia wkrótce :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz