Porównanie do pajęczyny może komuś wydać się dziwne, ale tak właśnie kojarzy mi się ten komplet. Może to delikatność i miękkość moherowej włóczki, może kolor a może wreszcie widok siateczki, utkanej z cieniuchnej nitki... Wszystko razem daje taki właśnie efekt.
Sukienka oczywiście... nie miała tak wyglądać. Marzyła mi się taka lekko dopasowana, z białym kołnierzykiem. Taka, co to z radością panna ubierze na wieczór przy choince...
Wyszło trochę inaczej, bo w trakcie pracy zmienia się u mnie wszystko! Między innymi dlatego niezmiernie rzadko biorę zlecenia wykonania czegoś na zamówienie, bo wiem, że będę miała z tym kłopot.
Na domiar wszystkiego w tym akurat przypadku prucie nie wchodziłoby w grę, bo pruć się po prostu NIE DA!
Wracając jednak do kompletu...
Finał finałów założyła go w końcu Brooklyn. Początkowo do przymiarki podchodziła zupełnie inna dziewczyna, ale Brooklyn tak mi się w nim spodobała, że koniec! To ona musiała go zaprezentować.
Zdjęć ogromne ilości. Lojalnie uprzedzam, choć po cichu liczę na to, że obejrzycie je wszystkie i dobrniecie do końca :-)
No to zaczynamy...
Komplet składa się z dwóch części.
Wierzchnia, to sukienka właściwa, wykonana na drutach z cieniutkiego, włochatego, szarego moheru. Do niej dorobiłam biały kołnierz wzorem ściągaczowym. Jedynie rękawki wykonane są na szydełku z białej włóczki moherowej.
Poniżej pasa wpleciony jest sznureczek zakończony pomponikami, który służy do związania sukienki.
Najpierw doszyłam cyrkonie w koszyczkach i naiwnie liczyłam na to, że będzie można je wykorzystać jako guziczki, ale dzianinka okazała się zbyt luźna i elastyczna. Dlatego cyrkonie pojawiły się też po drugiej stronie plisy i służą jedynie jako ozdoba.
Żeby ubranko było ciepłe i przytulne postanowiłam zrobić jeszcze na drutach haleczkę. Wykonałam ją z białego moheru. Ma szerokie ramiączka i jest zapinana na jeden zatrzask przeźroczysty na plecach. Razem z szarą sukienką tworzą spójną całość - miękką i ciepłą.
Kiedy szykowałam Brooklyn do zdjęć i szukałam odpowiednich botków, w ręce wpadły mi "cukierkowe" kozaki.
Dopasowałam do tego "kudełkowe" futerko identyczne w kolorze, które doszyłam do białego kołnierza.
Dziewczyna wydawała się zadowolona a mnie całość się spodobała na tyle, że postanowiłam tak to zachować.
Jeszcze kilka portretowych zdjęć, zrobionych w mieszkaniu...
Te fotografie powstały w Kończycach, przy Zamku. Jednak dzień był pochmurny i mglisty...
Cóż, "pajęczynkowy" komplet ujrzał światło dzienne.
Jest on również w ofercie mojego sklepu na Etsy, do którego serdecznie zapraszam.
Autopromocja:
W dniach od 5 do 17 listopada trwa promocja na okrycia jesienno-zimowe oraz ciepłe swetry.
Może warto przemyśleć zakup prezentu dla Waszych pięknych lalek - z całego serca zapraszam :-)
Tyle na dziś, życzę dobrego, spokojnego nowego tygodnia i duuużo zdrówka dla Wszystkich!
otulona w pajęczynki zadaje szyku- piękna Pani Jesień
OdpowiedzUsuńŚliczne jest to wdzianko. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuń