He, he, czy to w ogóle możliwe? Dojrzała kolekcjonerka lalek i to po tylu latach zbierania?!
To moja pierwsza Silkstonka. Jak na razie jedyna. Marzyłam o takiej lalce. Niekoniecznie o ciemnej karnacji, ale tak wyszło!
Podchodziłam do kupna kilka razy, ale czekała na mnie i wreszcie się na nią zdecydowałam. Nie była tania, ale tak bardzo chciałam mieć taką dziewczynę!
To jej spojrzenie, ten makijaż, smukła, choć ciężka kibić, śliczne łydki, stópki i dłonie...można wymieniać i wymieniać.
Ale po kolei. Gdy przywiozłam ją po zakupie (ponad pół roku temu) byłam nią na równi zauroczona jak i ... rozczarowana. Oryginalne ubranko niby fajne, ale tak jakoś od razu zachciało mi się je zamienić.
Świetne buty - czarne kozaczki, eleganckie, czarne rajstopki, bluzeczka z koronkowym żabotem i beżowo-kremowy kostiumik z czarnymi wypustkami i złotymi miniguziczkami.
No i woalka, którą jakoś trudno mi było zaakceptować.
Tak trochę "na siłę" starałam się ją polubić...
Kilka razy próbowałam ją fotografować, ale z marnym (moim zdaniem) efektem.
Wczoraj jednak przyjrzałam jej się raz jeszcze i pod kolor makijażu wyszukałam jej kreację. Zwiewna suknia z falbanami pasowała do niej i dlatego w takiej stylizacji stanęła przed obiektywem.
Pogoda dopisała słońcem, choć niekoniecznie temperaturą. Było zimno jak nie wiem co!
Jeśli macie ochotę, to zapraszam do obejrzenia zdjęć a jest ich naprawdę niemało!
Panna nie jest łatwa w fotografowaniu. Jak prawie każda lalka o ciemnej karnacji tak też i ona "chwyta" każdy najmniejszy pyłek, który później na zdjęciu niweczy doskonałą twarz.
Lalka jest bardzo ładna a jeśli ktoś lubi Silkstonki to na pewno Mu się również spodoba.
Ma bardzo filigranowe ciało, które zupełnie nie odzwierciedla jego konkretnej wagi. Miło jest mieć w dłoniach jej ciężar.
Myślę
jednak, że to lalka na typową wystawę. Jej przeguby nie trzymają się
dobrze i trudno lalkę upozować. Może to mankament tej akurat dziewczyny,
nie wiem, ale jest to niekiedy frustrujące.
Poza tym to bardzo miła dziewczyna i koniecznie muszę zadbać, aby częściej bywała na "salonach".
To wszystko, co przygotowałam na dziś. Ciekawa jestem, co o niej sądzicie? Jeśli znajdziecie chęć i oczywiście czas, to skrobnijcie parę słów... 😉
Życzę Wam zdrówka i ślę uściski!
Piękna panna Ci się trafiła. Nie dziwię się, że zakochałaś się w niej po uszy. Znając życie ja także zadurzyłabym się w niej ❤️
OdpowiedzUsuńOj, tak. Choć polowałam na pannę Silkstone o jasnej karnacji, to kiedy zobaczyłam ją w sklepie na żywo, nie mogłam przestać o niej myśleć. Cieszę się, że jest u mnie i że w końcu zdecydowałam się na jej zakup. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńZdecydowanie jest eteryczną, salonową pięknością z innej epoki :0)
OdpowiedzUsuńNależy jej się wyższa półka ;0)
Pozdrawiam cieplutko Olleńko :0)
Zgadzam się z Tobą, Moniko. Jest taka...wyjątkowa a przez swoją urodę, ale i swoją wagę (naprawdę czujesz jej ciężar, kiedy trzymasz w dłoniach, zupełnie niepodobna do innych Barbioszek. Również ślę Ci serdeczności :-)
UsuńPrzepiekna <3
OdpowiedzUsuńDziękuję, Uleńko :-)
UsuńNo proszę, kolejna wersja Barbie - ja, lalkowy laik, nawet nie wiedziałam, że jest ich tyle, ale dzięki Twojemu blogowi dokształcam się w tej dziedzinie. Zaintrygowała mnie ta woalka, więc poszukałam zdjęcia oryginału i... zachwyciłam się. Jak jej nazwa wskazuje -jest najlepsza na herbatkę. Herbatkę u królowej angielskiej i stąd ta woalka. Ty nową kreacją zmieniłaś ją w eteryczne romantyczne dziewczątko - laka podoba mi się w obu odsłonach. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo, że opis i zdjęcia Silkstonki sprowokowały Cię do odszukania fotografii oryginału. Zazwyczaj nie umieszczam takich fotek na blogu, bo uważam, że każdy może poszukać podobne w sieci. Ale zgadzam się, lalka jest intrygująca, bo przecież by u mnie nie zamieszkała! Lubię zmieniać i stylizować po swojemu, więc cieszę się, że i w niebieskiej wersji przypadła Ci do gustu :))) Również Cię pozdrawiam :-)
Usuń