Kupione jeszcze w zeszłym roku saneczki dla lalek czekają na swoje pięć minut, ja natomiast wybrałam się z Marisą na spacer po mieście.

Jakby na złość smutnym szarościom panna ubrała, zrobiony już dość dawno, czerwony bezrękawnik.
Wykonany na drutach ściegiem ażurowym oraz podwójnym ściągaczem.
Zachciało mi się troszkę go urozmaicić i naszyłam z przodu dwie, prawdziwe kieszonki :)))
Aby ochronić się od powiewów wiatru, na ramiona zarzuciła też kolorową chustę :-)