Co zrobić, gdy ubranko, które akurat zrobiliście dla lalki, jest za duże? Można je na przykład podarować większej i po kłopocie :-) Jednak, gdy o takim rozwiązaniu nadmieniłam moim dziewczynom MTM, posypały się żale i fochy!
Pozwoliłam im więc założyć biały sweterek, aby się przekonały na własne oczy, jak będą wyglądać.
(Moxie Teenz jeszcze nie wie, że chyba dostanie nową bluzeczkę)
Na pierwszy ogień poszła Neko.
Sweterek jest zrobiony na drutach ze średnio cienkiej, bawełnianej włóczki. Zaczęłam go od górnego ściągacza, wykonanego w całości. Pozostawiłam też rozcięcie, bo w pierwszej wersji miał być wykładany kołnierz, ale wyszło inaczej. Teraz jest golfem :-)
Po ściągaczu dodałam zbyt dużo oczek i sweter powstał zbyt luźny. Próbowałam jeszcze ratować go ściągaczem u dołu, ale to nie pomogło. Doszłam do tego, jakie popełniłam błędy i już zaczęłam je naprawiać w kolejnym, nowym sweterku.
Obszerny sweterek nie był powodem, aby zrezygnować z sesji tym bardziej, że za oknem pojawiły się nieśmiałe promyki słońca :)))
czwartek, 27 października 2016
niedziela, 23 października 2016
Pozłota jesiennych liści...
Od kiedy Emily dowiedziała się, że w naszej stajni mieszka koń o pięknym imieniu Apollo, suszyła mi głowę, abym pozwoliła jej pojeździć wierzchem. Pogoda była do bani, więc ani mi w głowie były konne przejażdżki! Jednak dzisiejszym rankiem przywitało nas tak wspaniałe, radosne słońce, że nie mogłam już niczego odwlekać i Emily wraz z Apollem i psem Basterem już przed 9-tą spakowani byli do drogi.
Wycieczka była wspaniała! Słońce fantastycznie ogrzało powietrze a oczom ukazała się cała paleta barwnych: żółtych, brązowych, czerwonych i złotych liści.
Wycieczka była wspaniała! Słońce fantastycznie ogrzało powietrze a oczom ukazała się cała paleta barwnych: żółtych, brązowych, czerwonych i złotych liści.
wtorek, 18 października 2016
Każdy powód jest dobry...
...aby nadać lalce takie, a nie inne, imię :-)
Dlaczego o tym piszę? Bo moja Ruda od wczoraj nazywa się Emily!
Możecie się śmiać, ale bohaterką mojej ulubionej gry komputerowej (grałam kiedyś i chyba mi jeszcze nie przeszło) jest właśnie Emily. Dziewczyna o rudej fryzurce z piegami. Jest zapaloną posiadaczką coraz to prężniej rozwijającej się restauracji, jak to w takich grach "Time Management" bywa.
Ponadto moja Emily ma (też od wczoraj) kręcone włosy. (Szczerze podziwiam osoby, które zakładają papiloty na te małe głowy!)
Nie chciałam, żeby miała sprężynki, ale łagodne loki...
Jak wyszło?
Dlaczego o tym piszę? Bo moja Ruda od wczoraj nazywa się Emily!
Możecie się śmiać, ale bohaterką mojej ulubionej gry komputerowej (grałam kiedyś i chyba mi jeszcze nie przeszło) jest właśnie Emily. Dziewczyna o rudej fryzurce z piegami. Jest zapaloną posiadaczką coraz to prężniej rozwijającej się restauracji, jak to w takich grach "Time Management" bywa.
Ponadto moja Emily ma (też od wczoraj) kręcone włosy. (Szczerze podziwiam osoby, które zakładają papiloty na te małe głowy!)
Nie chciałam, żeby miała sprężynki, ale łagodne loki...
Jak wyszło?
niedziela, 16 października 2016
O tym jak Ruda i Marisa robiły zakupy
Staram się, aby relacje między mną a dziewczynami (mam na myśli oczywiście lalki) były jak najlepsze. Chciałabym czerpać z tego możliwie dużo pozytywnej energii, aby poprawiały mi humor i prowokowały uśmiech. Ja z kolei urozmaicam
im lalkowe życie zabierając je od czasu do czasu na wycieczki, spacery, czasem na zakupy... taka mikro-symbioza :-)
Tak było i tym razem. Ruda (nadal bezimienna) razem z Marisą wyciągnęły nas na spacer.
Po kilku okropnych dniach z deszczem i chłodem w sobotę zaświeciło słońce!
Tak było i tym razem. Ruda (nadal bezimienna) razem z Marisą wyciągnęły nas na spacer.
Po kilku okropnych dniach z deszczem i chłodem w sobotę zaświeciło słońce!
czwartek, 13 października 2016
Nie mogło być inaczej...
Postanowiłam, że też zamieszka z nami, i jest! Miedzianowłosa, wygimnastykowana dziewczyna z dużymi, brązowymi oczami i piegami, rozsypanymi po policzkach. Jest urocza.
niedziela, 9 października 2016
Spokojny dom Briar Beauty
Czasami odnoszę wrażenie, że lalek "ci już u mnie dostatek". Staram się więc nabywać tylko te, które wyjątkowo mi się podobają. Stąd zakup serii MTM oraz Marisy, prześlicznej i wymarzonej.
Przeglądając portale sprzedaży ciągle jednak spotykam biedactwa lalkowe, które serce nakazywałoby kupić, ale rozum stanowczo się temu sprzeciwia! Mam już kilkanaście lalek, którym udało mi się pomóc, ale półki są już przepełnione a i w kartonach miejsca zaczyna brakować.
Staram się nie ulegać smutnym oczom rozczochranych panienek, stojących na zdjęciach w nienaturalnych pozach, potarganych i zniszczonych.
Jednak ta, którą dziś pokażę, spoglądała tak żałośnie, że w końcu ją kupiłam! Briar Beauty EAH Ceremonia Dziedzictwa.
Patrząc na nią miało się wrażenie, że nie dość, że przerwano samą ceremonię, to panna jeszcze została wygnana ze swego królestwa a jej podróż obfitowała w niezwykłe przygody. Obraz nędzy i rozpaczy.
Nim jednak pokażę fotkę, którą jej cyknęłam w dzień przyjazdu, Briar zaprezentuje się już w pełnej krasie :-)
Oto ona!
Przeglądając portale sprzedaży ciągle jednak spotykam biedactwa lalkowe, które serce nakazywałoby kupić, ale rozum stanowczo się temu sprzeciwia! Mam już kilkanaście lalek, którym udało mi się pomóc, ale półki są już przepełnione a i w kartonach miejsca zaczyna brakować.
Staram się nie ulegać smutnym oczom rozczochranych panienek, stojących na zdjęciach w nienaturalnych pozach, potarganych i zniszczonych.
Jednak ta, którą dziś pokażę, spoglądała tak żałośnie, że w końcu ją kupiłam! Briar Beauty EAH Ceremonia Dziedzictwa.
Patrząc na nią miało się wrażenie, że nie dość, że przerwano samą ceremonię, to panna jeszcze została wygnana ze swego królestwa a jej podróż obfitowała w niezwykłe przygody. Obraz nędzy i rozpaczy.
Nim jednak pokażę fotkę, którą jej cyknęłam w dzień przyjazdu, Briar zaprezentuje się już w pełnej krasie :-)
Oto ona!
czwartek, 6 października 2016
Słoneczne loki Lei i skarbnica materiałów
Odwiedziłam wczoraj SH, trochę żeby zabić czas a trochę z ciekawości i dręczącego mnie przeświadczenia, że znajdę coś fajnego dla moich dziewczyn.
Traf chciał, że poprzedniego dnia wystawiano pluszaki, które dumnie określono mianem "zabawki".
Poza kilkoma "miękkimi" lalkami nie było ani jednej, która by mnie zaciekawiła, więc jednodniowe spóźnienie sobie i im wybaczyłam tym bardziej, że znajoma sprzedawczyni zapewniła mnie, że w dniu wystawienia również nic lalkowego nie było...
Trochę buszowania wśród wieszaków i w koszyku wylądowało kilka ciekawych rzeczy, ale o tym będę pisać systematycznie, podczas prezentacji moich panien w "nowych" strojach.
To, co dziś Summer Lea ma na sobie w formie ekstrawaganckiej sukni było kiedyś szalikiem - apaszką.
W sumie od razu rzucił mi się w oczy, choć splot nie zachęcał do przerobu! To najzwyklejsza siatka, przedziwnie "skomponowana" z przetykanymi nićmi, tworzącymi drobny wzorek.
Obawiałam się przecinania materiału, ale przecież "do odważnych świat należy", więc zamknęłam oczy i ciachnęłam nożycami!
Czy suknia jest ciekawa i czy Summer Lei się spodobała?
Zobaczcie i oceńcie!
Traf chciał, że poprzedniego dnia wystawiano pluszaki, które dumnie określono mianem "zabawki".
Poza kilkoma "miękkimi" lalkami nie było ani jednej, która by mnie zaciekawiła, więc jednodniowe spóźnienie sobie i im wybaczyłam tym bardziej, że znajoma sprzedawczyni zapewniła mnie, że w dniu wystawienia również nic lalkowego nie było...
Trochę buszowania wśród wieszaków i w koszyku wylądowało kilka ciekawych rzeczy, ale o tym będę pisać systematycznie, podczas prezentacji moich panien w "nowych" strojach.
To, co dziś Summer Lea ma na sobie w formie ekstrawaganckiej sukni było kiedyś szalikiem - apaszką.
W sumie od razu rzucił mi się w oczy, choć splot nie zachęcał do przerobu! To najzwyklejsza siatka, przedziwnie "skomponowana" z przetykanymi nićmi, tworzącymi drobny wzorek.
Obawiałam się przecinania materiału, ale przecież "do odważnych świat należy", więc zamknęłam oczy i ciachnęłam nożycami!
Czy suknia jest ciekawa i czy Summer Lei się spodobała?
Zobaczcie i oceńcie!
niedziela, 2 października 2016
Kontakt z naturą czy prym na salonach
Radość ze zdobycia wymarzonej lalki była tak wielka, że nie zdołałam się powstrzymać i uszyłam jej wczoraj nową suknię. Marisa jest idealna, suknia mniej, bo się śpieszyłam, żeby koniecznie zabrać ją w niej na spacer.
Marisa uwielbia spacery i przyrodę, podobnie jak my, więc mamy coraz więcej wspólnych cech, co mnie bardzo cieszy!
"Nacykałam" zdjęć ogromne mnóstwo i oczywiście nie wiedziałam co pokazać, więc wklejam te, które uważam za najfajniejsze!
Marisa uwielbia spacery i przyrodę, podobnie jak my, więc mamy coraz więcej wspólnych cech, co mnie bardzo cieszy!
"Nacykałam" zdjęć ogromne mnóstwo i oczywiście nie wiedziałam co pokazać, więc wklejam te, które uważam za najfajniejsze!
Subskrybuj:
Posty (Atom)